HUBERT TRZASKA SP6RT

  • Drukuj

Hubert Trzaska SP6RT  urodził się 11.03.1939 r. w Wilnie, gdzie ukończył pierwszą klasę szkoły powszechnej. W 1946 r. przesiedlony został z rodziną do Wrocławia. W 1952 r. skończył szkołę powszechną. Następnie uczęszczał do III Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza we Wrocławiu, które ukończył w 1956 r. W tym czasie od Emila OK1AEH otrzymał książkę „Amaterska Radiotechnika”, która była jego ABC w działalności amatorskiej i zawodowej.

Gdy był w 9 klasie liceum (1954 r.) zapisał się na kurs krótkofalarski organizowany przez Ligę Przyjaciół Żołnierza. Jego nauczycielami byli wspaniali ludzie: Witek SP6WM i Romek SP6BW.

W czasie zajęć kursowych miał możliwość poznania pierwszej radiostacji, a mianowicie R13. Niestety nie można było prowadzić łączności, bo to był jedyny egzemplarz, zatem zabawa odbywała się jednostronnie. Po jednym takim „treningu” funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa odwiedzili Liceum i zabrali Huberta i Jurka SP6-019 na przesłuchania. Pytali z kim nawiązywali łączności. Zatrzymany został też Witek SP6WM. Na szczęście Tadeusz SP6XA potrafił przekonać funkcjonariuszy, że na radiostacji małej mocy z prostą anteną nie da się nawiązać łączności na dalekie odległości. Karierę krótkofalarską rozpoczął w SP6KBE i był członkiem tego klubu do chwili jego upadku. Do czasu reaktywacji PZK klub zrzeszał wszystkich wrocławskich krótkofalowców.

Po kursie otrzymał znak nasłuchowy SP6-018 i rozpoczął prowadzenie nasłuchów na przedwojennym odbiorniku typu „Echo”. Było to urządzenie reakcyjne 0-V-1 z pasmami 7 i 14 MHz. Hubert uzyskał dyplom DX LCA (SWL DXCC) nr 61 z dnia 26.02.1957 r. z notatką „ First in Poland”, z podobną notatką uzyskał H21M.

 

W latach 60-tych wielokrotnie uczestniczył w zawodach „Polny Den” w ekipach SP6LB, SP6WM i SP6KBE. Były to, w tamtych czasach popularne zawody i wielu kolegów chętnie w nich uczestniczyło (finansowane przez LOK dojazdy do górskiego QTH). Zaliczał Międzywierch z SP6LB (w dniu egzaminu wstępnego na Politechnikę), Szrenicę i Śnieżne Kotły jako SP6KBE z SP6BZ, SP6QQ i innymi. W czasie pracy ze Szrenicy (Wiesiek SP6BZ, Oded SP6QQ i SP6RT) umówili się z Czechami na spotkanie. „Nasi” zabrali ze sobą w drogę cały sprzęt (szmitówka SP6CL na RL2.4T1 i 3S4T+ chlebak z bateriami). Na spotkaniu Czesi nie dali się zaprosić na Szrenicę (twierdzili, że WOP łapie takich i wysyła na odbudowę Warszawy), ale polska grupa odważnie poszła, koło źródeł Łaby na Kokrhać. I tu szok, obustronny. Czechów, że można jeszcze pracować na takim „muzeum”, i naszych - oddzielne namioty na każde pasmo, urządzenia że tylko pomarzyć, agregat, stołówka itp. Wrocławiacy i tak uzyskali lepszy wynik. W nocy była okropna burza z piorunami (yaga, na Szrenicy jarzyła się od ładunków), Czesi poszli spać, a koledzy z SP6 pracowali bez QRM’ów całą noc. Padło nawet A2 i pomagali sobie gwizdaniem, co zauważyli Czesi w Amaterskim Radiu pisząc, że „neketry pomahali sebe hvizdanim”. W zawodach QRP - 1956 r. jako nasłuchowiec zajął 2 m.

Hubert miał okazję poznać panią Wandę Rutkiewicz (później słyną himalaistkę) i to w nietypowych okolicznościach. Pani Wanda wracała motocyklem (Junak!) z gór. Na trasie jej pojazd odmówił posłuszeństwa. Załoga motocykla (SP6RT i SP6ABA), jadącego z wyprawy „klubu samobójców” na Ślężę, tą samą trasą, zadeklarowała pomoc w holowaniu do Wrocławia (za pomocą dresu Bogdana SP6ABA). W końcu okazało się, że dziewczyny nie miały paliwa i po nalaniu przez przygodnie zatrzymanego kierowcę ciężarówki, pojechały samodzielnie dalej. Krótko potem pani Wanda pojawiła się w klubie SP6KBE.

W roku, chyba 1955, SP6KBE wystartowała w  CW CQ WW DXC w kategorii MOMB. Każde pasmo było z innego QTH. Na 7 MHz pracował z akademika Bogdan (SP6ABA), słuchał na RX typu US. Co na tym radiu można było słyszeć, chyba nic – uzyskał jednak całkiem niezły wynik. Na 28 MHz Antek SP6YC, na 21 Andrzej SP6EJ, a na 3.5 i 14 Hubert.

W którymś roku wymyślił trick w zawodach SPK UKF – pracę pod znakiem SP6KBE/p ze Ślęży. I zadziałało.

W latach pięćdziesiątych zajmował się wydawaniem licencji nasłuchowych. Dzięki Jego zapiskom aktualnie powstał najbogatszy w SP wykaz nasłuchowców.

Na przełomie lat 1950/60 był QSL Managerem  SP6. Po takim przygotowaniu egzamin na licencję zdał celująco. Część techniczną miał zaliczoną bez egzaminu jako student PW.

Pierwszą licencję ze znakiem SP6RT otrzymał w lutym 1958 r. Już 18.02.1958 r. nawiązał pierwszą łączność ze stacją PY6HL (21 MHz). W tym samym roku zdobył dyplomy DXCC, WAZ i „ WAC 599”. Dyplom ten  z SP zdobyli także SP2AP, SP2BE, SP5AA, SP6BZ, SP6FZ, SP7 HX, SP8CK. 

Na wyposażeniu stacji był odbiornik RSI 4t na wszystkie pasma, które przełączane były przy pomocy lutownicy, nadajnik 10W z lampą 813 w stopniu końcowym, również na wszystkie dostępne wtenczas pasma i też przełączane tą samą metodą, co pasma odbiornika. Dodać należy, że Hubert dysponował „dwufunkcyjnym” nadajnikiem -10 W zgodnie z posiadaną licencją kierowane były do anteny, a reszta na ogrzewanie pokoju (813-tka leżała wprost na biurku i do dziś jest w nim wypalona po niej dziura) - był luty. Pierwszą anteną był 40 m drut zawieszony pomiędzy domem a ruinami po drugiej stronie ulicy Gajowickiej.

Po roku pracy na pasmach ówczesny dyrektor Stacji RTV we Wrocławiu zapowiedział kontrolę radiostacji SP6RT. (W tym czasie ta instytucja nadzorowała funkcjonowanie krótkofalowców).

Tak wyszło, że w czasie planowanych kontroli Huberta nie było w domu, a efektem rozminięcia się było zawieszenie licencji do czasu kontroli.

W tym czasie Hubert doprowadził urządzenia do właściwego stanu. Zasilacz i PA zamontował w drewnianej obudowie odbiornika BC i zaprosił dyrektora.

Kontrolujący pozytywnie wypowiedział się na temat stacji łącznie z mocą 10 W na  813!

Po jego wyjściu znak SP6RT natychmiast pojawił się na pasmach.  Kilka dniu później zdziwił się, że po pozytywnej opinii otrzymał pismo z informacją, że jego licencja zawieszona została na 5 lat – bo nie doczekał formalnej decyzji kontrolera, hi!.

Był w gronie krótkofalowców, które tworzyło SPDX Club, jednak po zawieszeniu jego licencji ślady po tym fakcie zostały skutecznie wymazane. Przez kilka lat wraz z kolegami Andrzejem SP6AEG,  Zbyszkim SP6AZT (SP6A), Krzysztofem SP6BPY, Wiesławem SP6BZ i Andrzejem SP6ECA redagował informator SPDXC, a to ówczesnym zarządom tego klubu nie przeszkadzało.

Po zawieszeniu Hubert zmienił QTH i znak na SP6KBE. Po roku został wezwany do KW MO we Wrocławiu gdzie zarzucono mu (na wniosek wspomnianego wyżej dyrektora) pracę w eterze bez zezwolenia. Na pytanie (adresowane w trakcie spotkania do rzeczonego dyrektora) czy zna CW odpowiedź była negatywna, a Hubert był (i pozostał) cw operatorem. Sprawa skończyła się na kompromitacji dyrektora i pouczeniu o potrzebie zawieszenia pracy (coś w tym stylu, bo było to really komiczne, hi!). Dyrektor ten nie znał telegrafii i nie miał możliwości stwierdzenia, pod jakim znakiem pracował Hubert. Sprawa została anulowana i nie został za to „przestępstwo” zapudłowany, jak by to było przed r. 1956 i opisaną „przygodą” Wicia SP6WM.

W latach 1956-1962 studiował na Wydziale Łączności Politechniki Wrocławskiej (11 semestrów x 48h/tydzień!)

Ukończył też Studium Wojskowe Politechniki Wrocławskiej w specjalności saper - pontonier i zaliczył obozy wojskowe w Modlinie i we Włocławku. Nie wykazywał dalszych zainteresowań wojskiem i współpracę z nim zakończył ze stopniem plutonowy podchorąży rezerwy.

W krajowych zawodach ”Wielobój Łączności Radiowej” 1960 r. Hubert zajął II m. na 43 zawodników z 13 oddziałów, byłby pierwszy gdyby nie wpadka w zespołowej konkurencji praca na radiostacjach).

W poszczególnych konkurencjach wyniki przedstawiały się następująco: Marsz na azymut 1m. odbiór liter i cyfr 2m. nadawanie liter i cyfr 2 m.  

Budował własnoręcznie wiele urządzeń. Jednym z nich był odbiornik lampowy KF do „łowów na lisa”. Był też zawodnikiem w tej dyscyplinie i tak w czasie zawodów w Bielsku Białej w 1961 r.  z nieznanego powodu odbiornik odmówił posłuszeństwa. Dalsze szukanie „lisów” odbywał przy pomocy lornetki. Jak żartobliwie wspomina do dnia dzisiejszego nie może zrozumieć dlaczego skreślono mu odnalezienie jednego lisa - przecież w regulaminie zawodów nie było zakazu używania lornetek. Zdobyte miejsce nie przyniosło Hubertowi sławy, ale w ramach rekompensaty jego fotografia z zawodów znalazła się na okładce miesięcznika „Radioamator i Krótkofalowiec” nr 1/62.

W dniu 1.04.1962 r. rozpoczął pracę na stanowisku asystenta-stażysty w Katedrze Techniki Nadawczej.  Dzięki wstawiennictwu pierwszego szefa prof. Tomankiewicza, który współpracował z Centralnym Zarządem Radiostacji i Telewizji odzyskał licencję.  Wtenczas doszedł do wniosku, że okresowe zawieszenie licencji miało też i pozytywny aspekt w sprawie. Jako nieliczny, z grupy licznych na roku krótkofalowców, studia ukończył w terminie. 1.4.1962 r. rozpoczyna pracę w Politechnice Wrocławskiej. Po półrocznym stażu jako asystent, a następnie jako starszy asystent pracował kolejno w Katedrze Techniki Nadawczej i w Katedrze Radiotechniki, gdzie zainstalował również swój prywatny sprzęt KF. Kolejnym miejscem pracy zawodowej i miejscem zainstalowania stacji był Instytut Telekomunikacji i Akustyki Politechniki Wrocławskiej. 1.04.1994 r. został profesorem  nadzwyczajnym, a od 1.4.2001 r. jest profesorem zwyczajnym.

Od 2001 r.  kierował Pracownią Ochrony Środowiska Elektromagnetycznego w Zakładzie Radiokomunikacji ITA.

Członek Komitetu Fizyki Medycznej Diagnostyki Obrazowej i Radiologii PAN (2004-2008).

Przewodniczący Sekcji Elektromagnetycznych Promieniowań Niejonizujących KFMDOiR PAN.

W trakcie pełnienia funkcji EMC koordynatora w I Regionie IARU przez Henryka SP9ZD (SK), Hubert namówił go na aktywność publikacyjną. Problemy EMC w ham radio wspólnie prezentowali na sympozjach EMC we Wrocławiu, Zurychu, Rzymie Nagoi i Sendai.

Część wystąpień opublikowana została przez RSGB w formie biuletynu (patrz-foto).

Członek Sekcji Telekomunikacji KEiT PAN.

Członek Założyciel Bioelectromagnetic Society w Stanach Zjednoczonych.

W działalności naukowej zajmował się problematyką pomiarów pól elektromagnetycznych w polu bliskim dla celów bezpieczeństwa pracy i ochrony środowiska elektromagnetycznego. Wytwarzaniem wzorcowych pól elektromagnetycznych i wybraną tematyką zastosowań radioelektroniki. Organizował i przeprowadzał sesje na konferencja międzynarodowych jak i krajowych. Prowadził wykłady, seminaria ćwiczenia i laboratoria z anten i propagacji, układów elektronicznych, teorii pola elektromagnetycznego i teorii obwodów, bioelektromagnetyzmu, urządzeń nadawczych i nadawczo-odbiorczych a ponadto przemysłowych zastosowań energii wielkiej częstotliwości.

W USA wydał trzy książki:

Electromagnetic Field Measurements In the Near Field,

Electromagnetic Field Measurements In the Near Field (2nd ed. Wydanie zmienione i uzupełnione, wspólnie z prof. P. Bieńkowskim),

Electromagnetic Field Standards and Exposure Systems (wspólnie z prof. E. Grudzińskim).

Autor i współautor ponad 300 artykułów i prezentacji konferencyjnych oraz 80 patentów.

W latach 1982 do 1984 miał wykłady na NATO Advanced Study Institutes. Miał tu miejsce zabawny incydent. W pół roku po wprowadzeniu stanu wojennego Hubert jedzie do Stambułu na NATO ASI. Po paszport musi zjawić się w MN i SzW. Pułkownik przesłuchujący pyta: co pan ma wspólnego z NATO. Na to Hubert: wie pan jak jest, a nie wie pan jak będzie, a tu już będzie „swój człowiek” w NATO. Miał on jednak poczucie humoru i wszystko skończyło się OK, a Hubert uważa się za tego, który wprowadził Polskę do NATO, hi!!!!!

Podczas VII Zjazdu Krajowego  PZK (27-28 marca 1973 r.) wybrany został członkiem Zarządu Głównego PZK z ramienia Ligi Obrony Kraju. Pracował w komisji d/s sportowych.

Był sędzią głównym na krajowych i międzynarodowych zawodach „Braterstwo i Przyjaźń”.

Do dzisiaj nie może sobie wybaczyć, że w obecności przedstawicieli P5 (Korea Północna) nie nawiązał ścisłych kontaktów, które mogły mu pomóc w zorganizowaniu wyprawy do tego egzotycznego kraju.

Jego pracę w eterze inspirowały ekspedycje Gusa W4BPD czy Dona W9WNV, i marzyło mu się zorganizowanie czegoś podobnego do krajów dla nich niedostępnych. W trakcie kontaktów z ZG PZK i ZG LOK zaproponował starania w tym kierunku.

W stanie wojennym organizuje w klubie SP6KBE (LOK nie obowiązywał zakaz zgromadzeń) spotkania hams „przy samowarze”. Była herbatka (z rumem) i opowieści SP6ABA o kwiatach i górach, SP6ARE o YK (Syria). SP6RT o YI (Irak) i inne. To na znak: „trzymajmy się, nie dajmy się”, ale Henryk SP6ARR (dziennikarz w mundurze) na nie nie był zapraszany, podobnie jak i prezes ZOW PZK SP6DB.

ZG PZK organizację wyprawy powierzył ZOW PZK we Wrocławiu, a patronat przyjął Minister Łączności PRL prof. dr Edward Kowalczyk. Dzięki przychylności KW PZPR i WKKFiT we Wrocławiu zainteresowani otrzymali przydział dewiz (po 130 USD na głowę) ZOW PZK ogłosił zbiórkę funduszy, które pozwoliły na przelot zespołu samolotem.

Po dwóch latach podejmowanych działań z olbrzymimi problemami, dzięki bardzo dużej pomocy i osobistym kontaktom płk. Anatola Jeglińskiego SP5CM  ówczesnego Dyrektora Biura ZG PZK i  płk. dypl. Witolda Konwińskiego  SP5KM, kierownika Wydziału Łączności ZG LOK, oraz Rektora  Politechniki Wrocławskiej  we Wrocławiu, Hubert wraz Wojtkiem SP6ARE  wyruszyli w trasę do Syrii i Iraku.

Nadmienić należy, że Syria tak, jak i Irak były wtedy podmiotami trudnymi do zaliczenia.  Opis przygotowań i sama wyprawa klasyfikuje się na oddzielny materiał zatem poniżej przedstawiamy skrót.

Jednak nie samolotem jak planowano wcześniej (ze względu na odmowę finansowania przez prezesa  ZOW PZK ze zgromadzonego społecznego funduszu) lecz przeładowanym Fiatem 125 Wojtka wyruszyli do Syrii w dniu 15.09.76 r. Pokonywanie trudności okazało się specjalnością Huberta i Wojtka. Pierwsze problemy miały miejsce na przejściu granicznym w Cieszynie. Następnego dnia w Stambule francuska ciężarówka zgniotła prawy bok Fiata. Po latach Hubert wspomina ten incydent na wesoło - ich pojazd upodobnił się do innych, jeżdżących po tureckich drogach.

Wieczorem dojechali do Izmitu, gdzie planowali drzemkę na jednej ze stacji benzynowych. Niestety po kilku minutach mieli niezaplanowane odwiedziny. Z samochodu na sygnałach dźwiękowych wyskoczyło kilku uzbrojonych żołnierzy, którzy otoczyli ich. Dowodzący oficer nakazał wyjazd i zaplanowanie noclegu w Hotelu. Później okazało się, że rejony Izmitu są pod szczególnym nadzorem ze względu na mieszczącą się tam bazę NATO.

Po noclegu na kolejnej stacji benzynowej o świcie ruszyli w dalszą drogę z narastającym w siłę stukocie w silniku. Po naprawie w Adapazari, która trwała cztery dni i utracie gotówki praktycznie była tylko jedna możliwość- powrót do kraju. Jednak podjęli decyzję granicząca z szaleństwem i ruszyli w dalsza drogę. Trasę do Damaszku pokonali przez kolejne dwa dni i dotarli w przeddzień Ramadanu.

Kolejne  cztery dni spędzili na zwiedzaniu Damaszku i wizyty w ambasadzie polskiej oraz u Komendanta  Syryjskiej Armii Ludowej. Następnego dnia o godz. 9.00 zebrała się komisja składająca się z przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Poczty i Telekomunikacji, Armii Ludowej, kontrwywiadu, która wyraziła zgodę na pracę w eterze. O godzinie jedenastej 29.09.1976 r., na falach eteru pojawił się znak okolicznościowy YK0A. Hubert wraz z Wojtkiem w ciągu trzech dni przeprowadzili ponad 1500 łączności z prawie 100 krajami świata. Wyprawa weszła do historii krótkofalarstwa Polskiego jako pierwsza. Ze względu na brak środków płatniczych i kończące się urlopy zmuszeni byli zrezygnować z próby uruchomienia się na pasmach z Bagdadu. Po latach działań, wielu trudnych chwilach na trasie dziewięciu tysięcy kilometrów, wdzięczności krótkofalarskiego świata w miejsce powitania ze strony ówczesnego wrocławskiego ZOW PZK spotkali się z zarzutem zorganizowania ”dzikiej” wyprawy.

Dalsze marzenia wyprawowe objęły wizyty w ambasadach P5 (Korea Płn.) (ciągle marzył się znak P6RT, hi!!), ZA (Albania), YA (Afganistan), 3W (Wietnam) i in. Stwarzały nadzieję, jednak wymagały „drogi dyplomatycznej”: PZK – MŁ – MSZ - ambasada. Przy pełnym poparciu Krzysia (SP5HS) stosowne pisma wychodziły z ZG PZK, jednak żadne z nich nie przeszło bariery MŁ!!! Jak to krótkofalowcy na stanowiskach potrafią „pomagać” reszcie braci!!

Pozostała droga „sprzedania duszy diabłu”.

Pierwsze podejście to Uniwersytet w Mosulu. Podróż odbył swoim Fiatem 126p, który wyglądał jak mała wyrzutnia rakiet (antena TH3MK3, zafundowana przez NCDXF na wyprawę do YK (Syria) i YI (Irak), na dachu!), jednak nie stwarzało to problemów. Natomiast TRX, udostępniony przez ZG LOK, spędził pół roku w urzędzie celnym na granicy Turecko-Irackiej. Szansa na pozwolenie była znaczna (szef Huberta, jego rękami, przygotowywał materiały na WARC dla MŁ Iraku!). Jednak nie uzyskał ze swojej uczelni pozwolenia na przedłużenie pobytu i po semestrze musiał wracać do kraju, a w tamtym świecie wszystko jest „szweja, szweja” (langsam, langsam) hi!!

Kolejne podejście to Garyounis University w Benghazi. Tu, po roku (szueja, szueja!!), dzięki poparciu Peoples Commttee Uniwersytetu uzyskał pozwolenie na pracę, ale był „goły i bosy”. Zaczynał na generatorze sygnałowym i kluczowaniu wtyczką antenową. Potem się to poprawiło, o czym sporo pisano.

Potem był jeszcze w Libii dwukrotnie. Za pierwszym razem jako „dama do towarzystwa” Rektora Politechniki Wrocławskiej (przy okazji zrobił kilka qso na tym „pierwotnym sprzęcie, bo innego już nie było – zresztą na tym sprzęcie pracował jego następca w Benghazi jako 5A0B, ale łączności robił tylko z SP6RT).

Wyjazd drugi to już kompletna wyprawa. Realnym terminem okazała się druga połowa września i powrót przed rozpoczęciem roku akademickiego. Pod uwagę brany był udział SP6RT i SP6ECA (jako znakomity fonista), ale ostatecznie Andrzeja zastąpił Zbyszek SP6AZT. Na wyprawę zabrali dwa transceivry ( FT 101Z i FT767GX)  oraz wzmacniacz mocy FL 2100B, który otrzymali od JH1ORA  i JK1KRS. Do pracy na KF zabrali dipole na wszystkie pasma oraz Yagi na 2 m i 70 cm. W drogę wyruszyli 15 września, a dotarli do miejsca przeznaczenia z olbrzymimi problemami związanym ze sprzętem (w Trypolisie zatrzymano im podstawowy sprzęt żądając dodatkowych dokumentów.) Sytuację zaostrzał także zamach na Kadafiego, jaki miał miejsce kilka dni wcześniej. Musieli podjać decyzję o powrocie do kraju, który też nie był prosty. Pierwszy problem to przejazd do Trypolisu i odzyskanie sprzętu. Na Malcie zmuszeni byli do zmiany terminu wylotu do Rzymu, w wyniku czego mieli dwa dni na zwiedzanie okolic. Tam też spotkali się z Paulem 9H1BT i 9H1EU. Cudem, cali i zdrowi, i z całym majdanem, wrócili do kraju,

Po powrocie z 5A (Libia) wielu „ekspedyciarzy” prosiło o informację jak uzyskać pozwolenie na pracę z 5A, deklarowali pełną pomoc swoich służb dyplomatycznych. Hubert postał pomówiony przez następców o nielegalną pracę z 5A, to absurd, którzy twierdzili, ze to niemożliwe. Jednak „następcy”, bez żenady i pytania o zgodę, używali znaków tak YK0A, jak i 5A0A, chyba żeby nie mieć problemów z ARRL’em.

Od 1984 r znajduje się na liście DXCC HONOR ROLL (MIX). W 1.04.2002 r. wpisany został na TOP of Honor Rol l# 1. Od 14.12.2009 r. figuruje na liście Honor Roll CW. W swym logu ma ponad 23 000 łączności. W czasie 9 miesięcznego pobytu w 5A  nawiązał 35 000 łączności.

Stan posiadania wg DXCC to 352 podmioty na CW oraz 373 w kategorii Mixed i ciągle ubiega się o zaliczenie kilku nieistniejących.  Oprócz początkowego sprzętu w wykonaniu amatorskim pracował na FT 101, a aktualnie ma do dyspozycji FT 736 i FT 336. Ciągle marzy o dobrych antenach i z uśmiechem dodaje, że na nich kończy się ich realizacja.

Oprócz krótkofalarstwa interesuje się turystyką, wędkarstwem, muzyką klasyczną.

Po 1990 r. otrzymał zadanie zajęcia się młodzieżą w ramach ZHR. Hubert wywoził ją w podwrocławskie okolice i uczył topografii, pokazywał, na czym polega radiopelengacja amatorska, opracował śpiewnik harcerski i próbował nauczyć ich piosenek harcerskich, co jak wspomina z jego „baranim głosem” było nie lada sztuką. Znacznie lepiej wychodziło mu pieczenie kani na ognisku, które młodzież zebrała w przekonaniu, że to muchomory.

I w tej dziedzinie, (choć krótko dane mu było działać w harcerstwie) odniósł sukces. Młodzież długo dopytywała, kiedy będą następne zajęcia - to najbardziej wiarygodna ocena.

Udzielał się także w Stowarzyszeniu Elektryków Polskich. Aktywnie działał w PTTK. Był współzałożycielem i pierwszym prezesem pierwszego w Polsce klubu imprez na orientację ”Azymutek”.

Zdecydowana większość krótkofalowców mających kontakty zagraniczne, pełniących znaczące funkcje społeczne czy będących na eksponowanych stanowiskach zawodowych była w sferze zainteresowań służb specjalnych. W tej grupie znalazł się także Hubert. Już w latach 60-tych zapraszany był na spotkania z służbami wojskowymi.

Kolejny kontakt służb miał miejsce po wizycie prof. Saula Rosenthala – dziekana Wydziału Fizyki Technicznej na PINY. Po rozmowie z oficerem z KW MO zobowiązany został do podpisania oświadczenia o zachowaniu tajemnicy dotyczącej spotkania.

Kilka kolejnych rozmów, które odbyły się na zaproszenie oficera dotyczyły bliżej nieokreślonej tematyki i kończyło się niczym.

W latach 90-tych kpt. Włodarczyk zjawił się na Politechnice Wrocławskiej i wypytywał o kontakty z Libijczykami, którzy, po starej znajomości (Hubert pracując w 5A miał upoważnienie Politechniki do reprezentowania interesów Politechniki na terenie Libii) zwrócili się do Huberta o pomoc w angażowaniu chętnych do pracy w Libii.

Jego ciekawość została w pełni zaspokojona kopią listu Huberta do Rektora PW z prośbą o pomoc w zorganizowaniu spotkania Libijczyków z kandydatami, (która to zresztą została załatwiona odmownie), w której wspomniano o „specjalnościach związanych z grochówką”. Kopię tą wypożyczył i do dziś nie oddał!! Tacy to „Tomkowie” w tych służbach/

Notatki z takich spotkań w przypadku Huberta i setek innych krótkofalowców trafiały do teczek, które teraz znajdują się w IPN-ie i wielokrotnie są wykorzystywane przeciwko ludziom, którzy nie byli zwolennikami słusznie minionego systemu, i są uczciwymi obywatelami.

Za bogatą działalność naukową otrzymał min. Krzyż Kawalerski OOP (2004) , Złoty Krzyż Zasługi Brązowy Krzyż Zasługi, Oraz inne odznaczenia resortowe i organizacyjne. Był nagradzany Nagrodą Prezesa RM, ministrów N i SzW, nagrodami Rektora PW, Dziekana, Dyrektora ITA i innymi Uchwałą ZG PZK w 2009 r. otrzymał Honorową Odznakę PZK.

TNX: SP6RT,                                                                    

      SP3CUG, SP2BZR, SP6AEG, SP8TK, SP8DA