MIECZYSŁAW ZABIEROWSKI ps. „PLUTON”, „MARS” SP6RE (1918-2004)

Mieczysław Zabierowski SP9RE urodził się 7.03.1918 r. w Stanisławowie, trzecim co do wielkości po Krakowie i Lwowie mieście Galicji. W Stanisławowie na Górce ukończył Szkołę Podstawową im. św. Alojzego. Tu też ukończył II Gimnazjum i Liceum im. J. Piłsudskiego przy pl. Paderewskiego. W okresie szkoły średniej zaczął interesować się radiotechniką. W 1938 r. zaliczył egzamin maturalny. W tym samym roku rozpoczął studia na Wydziale Leśnym Politechniki Lwowskiej. W okresie przed wybuchem wojny w 1939 r był też uczniem Szkoły Lotniczej im. Gen. T. Kasprzyckiego w Stanisławowie na Dąbrowie. Uczestniczył w kursie szybowcowym na terenie Bieszczad. Uczył się latać na samolocie RWD 8. Przed 1940 r, organizował samodzielnie lub też z grupą kolegów liczne wędrówki po Karpatach Wschodnich – Czarnohorze, Gorganach, Bieszczadach. Znał je jak własny dom. Na licznie gromadzonych mapach rejonów górskich zaznacza swoje ulubione miejsca i trasy wędrówek. Mapy te podobnie jak niemieckie wydawnictwa lotnicze Adler zostają w dniu aresztowania przez sowieckie NKWD 8.01.1945r zarekwirowane, jako dowód w sprawie przynależności do wrogiej podziemnej organizacji Armia Krajowa. 

 

W ramach sekcji kajakarzy Mieczysław uczestniczył w spływach Bystrzycą i Dniestrem. Niestety wybuch II Wojny Światowej przekreślił ambitne plany Mieczysława. By uchronić się przed poborem do Armii Czerwonej lub wywózką, jak wielu innych kolegów, wstąpił do nowo powstałego „Instituta Fizkultury”.   W okresie okupacji na Mieczysława spadły obowiązki głowy rodziny. Starszy brat wcielony został do wojska i postrzelony w bitwie pod Żółkwią. Młodszy uczył się w szkole handlowej a ich mama Klementyna wymagała opieki ze względu na chorobę.

Pracował na poczcie jako telemonter, a następnie na węźle łączności PKP jako teletechnik. W tym okresie zaczął budować różnego rodzaju urządzenia jak odbiorniki, nadajniki itp. Nauczył się telegrafii i słuchał rożnych stacji profesjonalnych nadających emisją CW. Odbierał też stacje amatorskie nadające z prędkością 10-15 grup na minutę. Jednak o licencji mógł tylko pomarzyć.

W 1942 r. wstępuje w szeregi Armii Krajowej - zostaje członkiem „Samoobrony” a następnie zostaje zaprzysiężony i przydzielony do grupy sabotażowo - dywersyjnej i działa pod pseudonimem „Pluton”. Prowadził tez szkolenia dla radiooperatorów i radiotelegrafistek dla potrzeb Stanisławowskiego Inspektoratu. Znał język rosyjski oraz niemiecki, w związku z czym był bardzo ważnym i znaczącym źródłem informacji, potrzebny dla AK.

Na radiu typu OSB przeprowadzał nasłuch BBC. Następnie robił opracowania tych informacji- wybierał istotne dla Polaków i przekazywał je system „JPP” do miejscowego społeczeństwa „Ku pokrzepieniu serc”. Po wkroczeniu Armii Czerwonej otrzymał rozkaz nie opuszczenia miasta, bo było już wiadomo, że Armia Krajowa zostaje rozwiązana, ale pozostała grupa „NIE”. 

Rosyjscy kolejarze szybko odbudowali sieć łączności przewodowej. Mieczysław był przełożonym monterów teletechnicznych, którzy w większości przypadków byli Ukraińcami. Monterzy ci w dzień naprawiali linie a w nocy ci sami w ramach sabotażu je niszczyli. Sprawie przyglądali się funkcjonariusze NKWD. Mieczysław stwierdził, że ma dość takiej pracy. Dowiedział się, że na stacji kolejowej będzie funkcjonował telegraf i szybko złożył podanie o przeniesienie.

Jednak jak zobaczył o jaki telegraf chodzi odstąpił od zamiaru. (Dla wyjaśnienia. Telegrafem na kolejach nazywano urządzenie, które na przewijaną taśmę papierową nanoszone były kropki i kreski. W ten sposób nadawano wszystkie komunikaty dyspozytora danego odcinka linii kolejowych. W Polsce taki telegraf działał do lat sześćdziesiątych a potem zastąpiony został specjalnym systemem popularnie zwanym „Selektorem”).

Obserwujący plany Mieczysława człowiek przedstawił mu propozycję pracy telegraficznej na radiostacji. Po kilkudziesięciu latach Mieczysław w swojej książce „W łagrach Uchty i Workuty” sytuację opisał w następujący sposób:

„Coś mnie zmroziło, kiedy ujrzałem tego człowieka. Odpowiedziałem, że chyba nie dałbym sobie rady w nowej pracy. Nie pozwolił mi uzasadnić tego mojego twierdzenia, napisał coś na kartce papieru i wyręczył mi ją. Było to wezwanie na godz. 7 rano do NKWD, przy ulicy Bilińskiego. Byłem zaskoczony, bo nie rozumiałem jaki związek miałaby mieć moja praca w NKWD. Byłem więc pełen najgorszych przeczuć. Nazajutrz na wszelki wypadek ubrałem się cieplej niż zwykle. Założyłem grubą zimową bieliznę i pół-szubek. Spodziewałem się wszystkiego najgorszego. W okienku dyżurki okazałem ten świstek papieru ”zaproszenie”(„propusk”), który otrzymałem od wczorajszego, tajemniczego przybysza- w biurze badań. Odebrano mi tę „zapiskę” i kazano iść na pierwsze piętro, pod wskazany nr pokoju („kabinieta”). Gdy wszedłem obecny tam lejtenant, grzecznie wskazał mi krzesło, a następnie dłuższą chwilę przyglądał mi się uważnie tak, jakby chciał mnie prześwietlić na wylot. W końcu zaczął od tego, że właśnie powstaje nowa, demokratyczna Polska („Polsza”), że jednak w tej Polsce jest wiele wrogów nowego ustroju- i powiedział dosłownie ”my dołżny znat ich i unicztożit ich” (powinniśmy ich poznać i unieszkodliwić). „Nu i wot Wasza zadacza” (To będzie Wasze zadanie). „W pojedietie w Polszu, my was ustroim na charoszuju rabotu”. Otrzymacie radiostację i będziecie nas informować o wszystkim. Was nikt nie będzie znać”.

Zrozumiałem natychmiast, o jaką pracę telegrafisty chodzi temu oficerowi z NKWD. Z miejsca więc odpowiedziałem, że ja nie nadaję się do tego rodzaju pracy i że nie mieliby ze mnie wiele korzyści, bo w istocie jestem bardzo kiepskim telegrafistą. Wtedy on wstał i rzekł: „Pajdiom” (Pójdziemy). Pomyślałem, ze jestem aresztowany, lecz on zaprowadził mnie na drugie piętro. Weszliśmy do pomieszczeni, w którym znajdowała się radiostacja. Siedział tam jakiś operator przy radiostacji ze słuchawkami na uszach. Wprowadzający mnie oficer „agitator” kazał mu sprawdzić moje umiejętności telegrafisty. Założył mi więc słuchawki na uszy, podał ołówek i „błoknot” i kazał odbierać dość wolno nadawany tekst - literowane grupy. Zacząłem notować, umyślnie robiąc błędy, by egzamin wypadł jak najgorzej, Nie mogłem jednak zupełnie niczego odebrać, bo z miejsca zorientowaliby, się, że symuluję. Po kilku minutach tej gry -”mój patron” zapytał: „nu kak”.

Telegrafista odpowiedział: „słabowato”. „Nu niczewo - poducztsia”(Nie szkodzi poduczy się). Wyszliśmy. Byłem wykończony. Wróciłem do „kabinieta” i tam mój agitator ponowił swoje propozycje, raz tonem perswazji, a drugi raz w sposób ordynarny - na przemian. Wreszcie powiedział „Ty podumaj i togda daj nam znat”.

Na początku stycznia 1945 r. grupa „NIE” została zdekonspirowana.  Już 8.01.1945 r. Mieczysław został aresztowany przez KGB. W okrutnych warunkach stanisławowskiego aresztu przebywa do 10.07.1946 r. Po tym czasie przetransportowany wraz z grupą ok. 500 więźniów do „sławetnego” z tortur, mordów i okrucieństwa lwowskiego więzienia Brygidki. 

W wyniku śledztwa sąd wojenny we Lwowie 10.08.1946 r, skazał Mieczysława z paragrafu 54-1a-54-11 na 7 lat katorżniczej pracy w odległych regionach ZSRR, pozbawienie praw na lat 5 bez prawa powrotu z rejonu zesłania. Były to obozy Uchty i Workuty, miejsca za  kołem polarnym, z których niewielu Polakom udało się przeżyć i wrócić do kraju. Pamiątki okresu zesłania Mieczysława Zabierowskiego, przekazano częściowo w 2019 roku, do powstałego Muzeum Zesłańców Sybiru w Białymstoku.

Po odbyciu wyroku, wielu próbach i staraniach w czerwcu 1955 roku wrócił do kraju lecz nie do ukochanego Stanisławowa.

W 1956 r. został członkiem radioklubu LPŻ  SP6KAZ przy Technikum Materiałów Wiążących w Opolu. Jako doświadczony telegrafista zajął się szkoleniem przyszłych telegrafistów i krótkofalowców. Wystąpił z wnioskiem o licencję  jako mieszkaniec Głupczyc  ale w międzyczasie zmienił miejsce zamieszkania. W dniu 26.07.1958 r. wystąpił z kolejnym wnioskiem o wydanie zezwolenia na adres schroniska. Pierwszą licencję ze znakiem SP9RE uzyskał 1958 r. W tym czasie pracował w schronisku na Luboniu Wielkim koło Rabki. Pierwsze łączności prowadził na nadajniku o mocy 2 wat sterowanym kwarcem w paśmie 7 MHz. Odbierał na radioodbiorniku „Pionier” z rozszerzonym pasmem i dobudowanym BFO. Z tego okresu pochodzą szczątkowe korespondencje listowe z Januszem Twardzickim w Nowej Hucie i staranie o przyznanie licencji krótkofalarskiej.

Na tym sprzęcie przeprowadził łączności z wszystkimi krajami Europy oraz kilkoma stacjami USA i azjatyckiej części ZSRR. Mieczysław wspominał lata pobytu w schronisku z żalem za utraconym rajem. Tam poznał między innym Andrzeja SP9RF, Władysława SP9FR, Józefa SP9PP, Władysława SP9FI, Tadeusza SP9AEP. Niestety ze względów osobistych zmuszony był opuścić swój raj na Luboniu Wielkim. Wielokrotnie jednak wspominał iż gdyby wiedział, że zostanie doprowadzona linia zasilająca elektryczna do schroniska, to pewnie by został tam do końca. W 1960 r. zamieszkał w Kędzierzynie i  pracował w  Kędzierzyńskich Azotach. Tam poznał przyszłą żonę i przeprowadził się do Głubczyc. 

W Głubczycach podjął pracę w miejscowym ZURiT-ie w charakterze radiotechnika. Uzyskał zezwolenie o znaku SP6RE z miejscem zainstalowania Głubczyce ul. Skłodowskiej – Curie 22.

Wtenczas zbudował nadajnik 35, 7 i 14 MHz z mocą 50 W. Jako odbiornik Mieczysławowi służył przerobiony szwedzki AB Standard. Był założycielem Klubu Krótkofalowców SP6KNE w Głubczycach. W 1972 r. przeszedł na rentę inwalidzką II grupy. Miał więcej czasu i aktywnie zaczął pracować w zawodach krótkofalarskich i zdobywać dyplomy. W Krajowych Zawodach QRP o memoriał Janusza Twardzickiego 1991 zdobył III miejsce. Pod koniec lat 80-tych, po zakończeniu stanu wojennego, współtworzy Związek Sybiraków w Głubczycach. W 1990 r. wstąpił do Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej.Od 1994 r. był członkiem SP OTC (nr członkowski 106). W 1999 r. wydał książę „W Łagrach Uchty i Workuty”, w której przedstawia najtrudniejsze lata swego życia. W dniu 9.05. 2001 r. Prezydent RP nadał Mieczysławowi stopień porucznika Wojska Polskiego. Należał do Oddziału Opolskiego PZK. Był bardzo dobrym konstruktorem, wychowawcą i nauczycielem wielu pokoleń krótkofalowców.

Uchwałą ZG PZK w 1992 r. Mieczysław wyróżniony został Odznaką Honorową Polskiego Związku Krótkofalowców (nr 323). Mieczysław Zabierowski zmarł w swoim domu na rękach syna Andrzeja 20.03.2004 r. Pochowany został na Cmentarzu Komunalnym w Głubczycach (Sektor 7 Rząd 1 Nr grobu 30).

 TNX :Andrzej Zabierowski, SP6OUJ, SP3CSD

                                                                                    SP3CUG, SP2BZR, SP8TK, SP8DA, SP9LDB