SP3FEI - moja krótkofalarska droga
- Szczegóły
- Kategoria: wspomnienia
- Opublikowano: poniedziałek, 26, sierpień 2024 15:50
- Grzegorz Walichnowski
- Odsłony: 290
W połowie lat 60 XX w., gdy byłem w V klasie SP przydarzyła mi się historia jak z bajki, o której młodzi ludzie mogą sobie tylko pomarzyć. Otóż na strychu w domu mojej babci odkryłem „zabite dechami”, spakowane w skrzyniach poniemieckie laboratorium chemiczne, które podczas okupacji czynne było w małym zakładzie w Lesznie produkującym cukierki, należącym do mojego dziadka, działającym w latach wojny pod zarządem Niemców. Oczywiście po takim znalezisku natychmiast zapałałem miłością do chemii, co pozostało mi do dnia dzisiejszego - jestem bowiem z wykształcenia i zawodu chemikiem i prowadzę firmę wykonującą badania i pomiary chemiczne. Piszę o tym ponieważ okoliczność wejścia w posiadanie wielu odczynników i elementów wyposażenia laboratoryjnego przyczyniła się do mojego spotkania z radiotechniką. Otóż w 1964 r. poznałem kolegę, który podobnie jak ja interesował się chemią. Jego ojciec był serwisantem sprzętu RTV i Mieczysław Kozłowski, bo tak nazywa się ów kolega (późniejszy SP3AGL), dysponował wieloma częściami radiowymi i podzespołami nagromadzonymi przez jego tatę. Na kanwie powyższego splotu okoliczności pomiędzy nami nastąpiła zmasowana wymiana sprzętu chemiczno-radiotechnicznego, owocem której było wejście w posiadanie przeze mnie różnych ciekawych przedmiotów, takich jak miedzy innymi: słuchawki, mikrofony, głośniczki, lampy radiowe, tranzystory, diody, oporniki i kondensatory, co z kolei zainicjowało rozwój moich zainteresowań o kolejną dziedzinę techniki. Nowe hobby ewoluowało, najpierw zainstalowałem linię domofonową łączącą mieszkanie z moją pracownią chemiczną na strychu, później moim marzeniem było wyposażenie modeli rakiet (zajmowałem się bowiem też modelarstwem rakietowym) w system umożliwiający sterowanie ich lotem przez radio. Wówczas jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że nie jest to w przypadku rakiet możliwe, a przynajmniej nie tak, jak o tym myślałem.
Gdy w miejscowej księgarni mieszczącej się na Rynku 28 zobaczyłem książki:
Kossobudzki L., Ładno J.: Amatorskie nadajniki KF i UKF. Warszawa, WKŁ 1967,
Wojciechowski J.: Nowoczesne zabawki. Warszawa, WKŁ 1963,
natychmiast je zakupiłem, a ich lektura skierowała to zainteresowanie na zgoła inne tory. Pierwszym tego rezultatem było wykonanie w 1968 r. tranzystorowego nadajnika UKF FM QRP na 3 tranzystorach z tym, że zamiast na 144 MHz wykonany został przeze mnie na 72 MHz, co umożliwiło mi nadawanie dedykowanych koncertów muzyki The Rolling Stones w paśmie radiofonicznym UKF na odległość kilku kilometrów za pośrednictwem anteny 3 elementowej Yagi. Oczywiście adresatem odtwarzanych z taśmy magnetofonowej na Grundigu koncertów była moja dziewczyna, z którą razem ich u niej w domu wysłuchiwaliśmy.
W owym czasie około 1969 r. poznałem w liceum ogólnokształcącym na kółku fotograficznym o rok młodszego ode mnie kolegę Krzysztofa Marczyńskiego (późniejszego SP3FEG), który dzielił ze mną zainteresowania chemiczno-radiotechniczne i studiował później chemię na tej samej co ja uczelni i wydziale (UAM w Poznaniu). To właśnie z Krzysztofem przyszło mi zdobywać arkana krótkofalarstwa w Lesznie i współdziałać na tej niwie przez długie lata. Początkowo nasze prymitywne konstrukcje lampowe służyły do piratowania na broadcastingowych zakresach fal krótkich 22 m i 25 m, bowiem wówczas nie posiadaliśmy odbiorników komunikacyjnych. Nawiązywaliśmy sporadyczne telegraficzne łączności na bardziej niż prymitywnych, skonstruowanych przez siebie urządzeniach nadawczych, wykonanych na lampach bateryjnych od „Szarotki” w przypadku Krzysztofa oraz na lampie ECl82 w moim. Krzysztofa urządzenie było zbudowane na płycie spilśnionej („super-chassis”), a moje zabudowane w metalowej obudowie od ówczesnego radia samochodowego z zewnętrznym zasilaczem. Urządzenie nadawcze współpracowało z dipolem umieszczonym powyżej dachu kamienicy, odbierałem Krzysztofa korespondencje na radioodbiorniku marki Pionier U2 (ZR Diora Dzierżoniów). Z powodu braku BFO były problemy z odbiorem telegrafii. Obawy przed konsekwencjami tego procederu z jednej strony i chęć spełnienia się w realizacji hobby z drugiej skierowała uwagę na możliwość zalegalizowania naszych zainteresowań. Wiedzieliśmy o istnieniu w Lesznie Harcerskiego Klubu Łączności SP3ZAH i złożyliśmy nawet wizytę w tym klubie. Mieścił się on przy ul. Ofiar Katynia 13 (oczywiście jest to obecna nazwa ulicy) w suterenie. Akurat łączności foniczne przeprowadzał Wieńczysław Celer. W tym okresie miałem przyjemność poznania Janka SP3AMZ, któremu przedstawił mnie Krzysztof przed moim domem przy ul. Bol. Chrobrego 3, gdy Janek przypadkowo przechodził tamtędy (prawdopodobnie do klubu SP3ZAH). Pamiętam, że Janek zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zdecydowaliśmy się jednak z Krzysztofem uruchomić stację w istniejącym, ale bez zezwolenia radiowego radioklubie Ligii Obrony Kraju w Lesznie. Nawiązaliśmy więc w 1970 r. współpracę z Zarządem Powiatowym LOK i poznaliśmy Wacława Szalka (późniejszego SP3LEY), który prowadził tam szkolenia z zakresu łączności. Naszą wiedzę zdobywaliśmy na zasadzie samokształcenia w oparciu między innymi o:
Kossobudzki L., Ładno J., Konwiński W.: Podręcznik radiooperatora krótkofalowca. Warszawa. Warszawa, WKŁ 1967
Nasze starania i współpraca z panem Wacławem zaowocowały wkrótce zgłoszeniem się na egzamin do OI PIR w Poznaniu. 02.03.1971 r. zostałem powiadomiony, iż egzamin odbędzie się w dniu 11.03.71 r. W tymże dniu przystąpiłem do tego egzaminu z wynikiem pozytywnym i otrzymałem świadectwo uzdolnienia, pozwalające na ubieganie się o zezwolenie na założenie i używanie radiostacji indywidulanej kat. I. Natychmiast złożyliśmy do OI PIR w Poznaniu wnioski o ww. zezwolenia, co w tamtym czasie nie było proste i zawsze poprzedzone procedurą zbierania opinii środowiskowych (szkoła, sąsiedzi, milicja obywatelska) oraz oczekiwaniem w napięciu na rezultat postępowania administracyjnego. Mieliśmy bowiem prawo o ubieganie się o licencję, ale nie prawo do jej otrzymania. Pamiętam zdumienie sąsiadów wywołane wizytą ówczesnej policji wypytującej o mnie, a później coniedzielne wysłuchiwanie komunikatów ZG PZK, w trakcie których ogłaszano nowo przyznane licencje radiowe. Rozpoczął się okres wyczekiwania na licencję, który był wykorzystany na wykonywanie własnej konstrukcji nadajnika. Aż w końcu doczekaliśmy się tego dnia, w którym dowiedzieliśmy się o przyznaniu nam licencji ze znakami SP3FEG dla Krzysztofa i SP3FEI dla mnie! Musiało minąć jeszcze trochę czasu, zanim otrzymaliśmy z ZOW PZK w Poznaniu zezwolenia, a nastąpiło to w pierwszych dniach listopada 1971 r.
Następnym krokiem było złożenie wniosku o zezwolenie dla klubu łączności przy ZP LOK w Lesznie. Wówczas obowiązkiem nadawcy indywidualnego była przynależność zarówno do PZK, jak i do klubu łączności. Nasz klub otrzymał wkrótce, pod koniec 1971 r. licencję ze znakiem SP3KNI.
Kierownikiem radiostacji klubowej został Krzysztof SP3FEG, a ja objąłem funkcję operatorem. Operatorzy mieli dostęp do pomieszczenia z radiostacją w dowolne dni i godziny. Był to nieogrzewany lokal o powierzchni około 20 m2, bez zaplecza socjalnego, położony na 1 piętrze budynku, pełniący funkcje pomieszczenia operatorskiego, warsztatu i magazynku, traktowany jako lokal zastępczy.
Ponieważ od 1971 roku rozpocząłem 5 letnie studia w Poznaniu, więc moje zaangażowanie w krótkofalarstwo uległo znacznemu ograniczeniu.
W liceum ogólnokształcącym miałem szczęście poznać emerytowanego profesora fizyki, który po wojnie przybył do Leszna ze Lwowa i uczył fizyki w moim LO 34. Posiadał on doskonałe umiejętności w dziedzinie fizyki doświadczalnej, w tym dużą wiedzę na temat fal radiowych. Był już w podeszłym wieku i po jego śmierci, na przełomie roku 1971/1972 otrzymałem od zamieszkującej przy ul. Sikorskiego w Lesznie wdowy po profesorze Lotzu kilka przedmiotów z dawnej (we Lwowie?) pracowni fizycznej, w tym oryginalną niemiecką lampę LS-50. Na wzorze tej lampy sowieci uruchomili produkcję lapm GU-50. Powyższy epizod umożliwił mi oparcie stopnia końcowego na tej właśnie lampie wykonywanego nadajnika KF, który uruchomiłem w 1 połowie 1972 r., a 1 łączność wykonałem 30.6.1971 r. Był to nadajnik całkowicie lampowy pracujący emisjami A1/A3 o mocy input oficjalnie 50 W, rzeczywiście ok. 120 W. Zastosowałem w nim tzw. modulację z regulowaną falą nośną w siatce 2 i wielu kolegów nie słysząc nośnej pomiędzy słowami myliło ją z SSB. Niestety jako odbiornik służyła wypożyczona z LOK RBM-1, co ograniczało zakres wykorzystywanych pasm do 80 metrów.
W klubie LOK SP3KNI, który mieścił się w budynku przy ul. Bol. Chrobrego 15 również jedynym odbiornikiem było mobilne, lampowe, zasilane z baterii urządzenie nadawczo-odbiorcze RBM-1, które służyło też jako nadajnik małej mocy. Dorobiliśmy do niej wzmacniacz lampowy, a anteną był dipol 2 x 19.5 m. Później zakupiono od Czesława Walkowiaka (SP3FLN SK) 1 pasmowy wzmacniacz na lampie GU 81 w amatorskim wykonaniu. Dniem klubowym - z uwagi na cykliczne zawody SPK, w których klub przez długie lata brał aktywnie udział - był czwartek od godz. 16 do 19. Prócz tych zawodów klub kilkukrotnie uczestniczył w przypadających na sierpień rywalizacjach stacji klubowych QRP o mocy do 1 W (RBM-1), osiągając bardzo dobre rezultaty. Stację instalowaliśmy każdorazowo w okrągłej, drewnianej altanie na terenie Centrum Wyszkolenia Lotniczego w Strzyżewicach koło Leszna. Prócz Krzysztofa i mnie udział brali w tych towarzysko wykorzystywanych spotkaniach przy radiostacji również p. Wacław (SP3LEY), Mieczysław Kozłowski (SP3AGL) oraz Bolek Jankowski (SP3BBM).
Wieczorami wykonywałem w klubie - jak czas pozwolił - łączności telegraficzne.
Pod prywatnym znakiem łączności przeprowadzałem z mojego QRA mieszczącego się przy ul. Bol. Chrobrego 3, gdzie w pomieszczeniu na strychu miałem pracownię radiotechniczną, a od 1973 r. przy ul. Niepodległości 56 (dawniej Dzierżyńskiego) z anteną W3DZZ rozpiętą pomiędzy 2 budynkami.
Kolejne lata dzieląc czas pomiędzy naukę i hobby skierowałem swoją aktywność na wykonanie odbiornika radiowego. Aby móc prawidłowo wykonać obwody wejściowe do odbiornika niezbędny był pomiar dobroci cewek. Ponieważ fabryczny miernik nie był osiągalny musiałem skonstruować i wykonać miernik dobroci, co udało mi się wykonać, oczywiście w technice lampowej. Do realizacji zamierzonego celu niezbędny był również generator i falomierz, który wykonałem tym razem na tranzystorach. Wyposażony w te narzędzia pomiarowe udało się zakończyć wykonanie odbiornika po wielu testach i próbnych instalacjach doświadczalnych poszczególnych stopni urządzenia dopiero w 1975 roku. Była to superheterodyna z podwójną przemianą częstotliwości i wykonanym samodzielnie na kwarcach od radiostacji 10RT filtrem McCoy’a (około 5 MHz) w 1 mieszaczu. Cały układ elektroniczny wykonałem w 100 % na lampach radiowych wg mojej koncepcji. Byłem bardzo zadowolony z parametrów i walorów użytkowych tej konstrukcji. Nieocenioną pomocą w powyższych działaniach miała obszerna, bo ponad 900 stronicowa monografia:
Lenkowski J., Białko M., Matusewicz A.: Odbiorniki radiowe z przemianą częstotliwości. Warszawa, WKŁ 1967
ale także inne pozycje literaturowe, a zwłaszcza:
Rotkiewicz W.: Technika odbioru radiowego. Warszawa, WKŁ, Tom I 1950 i Tom II 1954
Rotkiewicz W., Rotkiewicz P.: Technika odbioru radiowego. Miernictwo. Warszawa, WNT 1964
Jellonek A., Karkowski Z.: Miernictwo radiotechniczne. Warszawa, WNT 1972
Kossobudzki L., Ładno J.: Odbiorniki radiostacji amatorskich, Warszawa, WKŁ 1973
Bezpośrednio po zakończeniu studiów chemicznych aż do połowy roku 1979 byłem zatrudniony przez PHZ Polservice realizujące w Zakładach Chemicznych Bitterfeld w Niemczech kontrakt na budowę wanien elektrolitycznych. Ten okres był prawie w całości stracony dla moich zainteresowań krótkofalarskich, a w Lesznie bywałem tylko okazjonalnie.
W 1977 r. z powodu rozbiórki budynku, w którym znajdował się ZW LOK i pomieszczenie radioklubu SP3KNI, przeniesiony on został do starego budynku zlokalizowanego przy ul. Sienkiewicza 9 na jego 3 piętro. Tam warunki do działalności radioklubu były jeszcze gorsze, co spowodowało zanik działalności radiowej klubu. W dniu 09.02.1980 r. zarówno Krzysztof, jak i ja, wyczerpawszy wszelkie możliwe środki perswazji skierowane do ZW LOK, wypowiedzieliśmy w funkcje odpowiednio kierownika i operatora stacji klubowej.
Zdeterminowani brakiem porozumienia z ZOW LOK odnośnie warunków dalszego funkcjonowania klubu nie widząc perspektyw na zmianę tego stanu rzeczy ostatecznie postanowiliśmy zmienić przynależność klubową i w grudniu 1980 r. gremialnie przenieśliśmy się do innego leszczyńskiego klubu SP3PJH. Czas pokazał, że decyzja była słuszna. W tym klubie bowiem mieliśmy możliwość prowadzenia działalności, choć w skromnych warunkach lokalowych. W tym klubie objąłem funkcję operatora stacji.
Nasz „nowy” radioklub podjął kilka ciekawych inicjatyw, z których najważniejszymi były prace radiostacji pod okolicznościowymi znakami związanymi z wydarzeniami w Lesznie.
Wraz z aktywem i członkami klubu (Adam SP3JIX, Krzysztof SP3FEG, Waldemar SP3MIJ) zorganizowałem pracę okolicznościowej stacji SPØPJH/3, która w dniu 18.08.1984 r. wykonywała łączności na pasmach KF i UKF ze stadionu im. Alfreda Smoczyka podczas rozegranego w Lesznie finału Drużynowych Mistrzostw Świata na Żużlu. Operatorami stacji byli prócz mnie był Krzysztof SP3FEG oraz Waldek SP3MIJ.
Z inicjatywy Adama SP3JIX na okoliczność III Ogólnopolskiego Przeglądu Orkiestr Milicyjnych, który miał miejsce w Lesznie w dniach 26-29.05.1988 r., uruchomiony został znak SPØPOM/AM. Adam SP3JIX podjął trudne zadanie, a w wyniku jego pomyślnej realizacji ww. stacja okolicznościowa oraz Adam SP3JIX, Zbyszek SP6CZ i ja otrzymaliśmy zgody na pracę w eterze ze statku powietrznego (/AM). Ja zająłem się sprawami udostępnienia balonów z Centrum Wyszkolenia Lotniczego oraz zaprojektował kartę QSL, a następnie przeprowadzałem wspólnie ze Zbyszkiem SP6CZ łączności z balonu, przeprowadzał je również Janusz SP3DOQ.
W tym okresie klub SP3PJH borykał się z problemami lokalowymi i brakiem aktualnej licencji, dlatego o znak okolicznościowy SPØPOM/AM wystąpił zaprzyjaźniony inny leszczyński klub PZK - SP3PEI.
Niestety klub SP3PJH na pierw w 1985 r. zawiesił swoją działalność, a w kwietniu 1990 r. został uchwałą Walnego Zgromadzenia rozwiązany.
Wraz ze kolegami z obydwu klubów (SP3KNI, SP3PJH) już wcześniej zostaliśmy życzliwie przyjęci około 1985 r. w innym klubie łączności PZK - SP3PEI.
W tym radioklubie powierzono mi funkcję v-ce prezesem ds. technicznych i kierownika radiostacji klubowej, prezesem był Zbyszek Wojtysiak SP3BJK.
Klub SP3PEI został z powodu utraty bazy lokalowej rozwiązany w 1990 r.
Około 1989 r. wykonałem liniowy wzmacniacz mocy na 4 lampach QB3/300 wg koncepcji własnej sterowny w katodzie. Postanowiłem przetestować go podczas zawodów SPDX Contest w 1989 r. Wzmacniacz ten okazał się bardzo udaną konstrukcją, bowiem wgrałem te zawody w kategorii SO 14 MHz (cw). Konstruując wzmacniacz korzystałem z następującej literatury:
Ebert J., Fiok A.: Obliczanie wzmacniaczy i generatorów mocy wielkiej częstotliwości. Warszawa, WNT 1971
Pappenfus E. W., Warren B. Bruene, Schoenike E. O.: Technika jednowstęgowa. Warszawa, WNT 1968
W swojej działalności krótkofalarskiej nie stroniłem od działalności społecznej. Prócz wymienionych wcześniej funkcji w klubach łączności, od 1980 roku do około 1990 r. przewodniczyłem Oddziałowej Komisji Eterowej przy ZW PZK w Lesznie.
W lutym 1985 r. reprezentowałem kolegów z województwa leszczyńskiego na IX Zjeździe Krajowym PZK w Warszawie (mandat nr 64).
W 2000 r. byłem operatorem okolicznościowej stacji Zarządu Głównego PZK pracującej pod znakiem HF70PZK.
Za działalność społeczną zostałem w 1984 r. odznaczonym brązowym medalem za zasługi dla obronności kraju.

